środa, 6 maja 2015
Rozdział 15
Zobaczyłam... Jeremiego!
-Jeer..- wyjąkałam- Co ty tu robisz?
-Przecież jest spotkanie- odparł. jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie- A tak w ogóle... To gdzie jest reszta?
-Mnie to nie interesuje. Po tym co wczoraj odwalili, mało mnie oni obchodzą- odpowiedziałam i usiadłam- Jestem Lili. Miło mi. - dodałam po chwili i podałam dłoń dziewczynie siedzącej obok.
-Domyśliłam się- zaśmiała się- Jestem Camille. Co się stało wczoraj?
-Była impreza z okazji urodzin Jer'a oraz wyprowadzki ze starego domu i wprowadzenia do naszego nowego mieszkania i James, jeden z zespołu strasznie się upił i przy całej bandzie młodzieży zaczął na mnie gadać- odpowiedziałam na pytanie.
-To nie wszystko- mruknął mój brat- Kiedy wyszłaś... Wtedy to się dopiero zaczęło... Widział jak wychodziłaś i tak zaczął gadać, że aż szkoda gadać- machnął ręką. Westchnęłam.
-Jak mnie przeprosi, to z nim pogadam- powiedziałam.
-Ale ktoś się zjawi?- dopytywała wyraźnie zaciekawiona.
- Zapewne nie, wszyscy są na kacu- zaśmialiśmy się.
-No trudno. Dzisiaj się ze sobą zapoznamy. Jak już mówiłam jestem Camille i mam 21lat. Pracuję tu od roku i jak dotąd nie prowadziłam żadnego zespołu. Jesteście pierwszym, ale jak to mówi John jestem utalentowana. A do utalentowanej i do utalentowanych Świat należy- powiedziała naśladując głos Johna- Co by tu dodać? Chyba nic. Teraz wasza kolej.
-Okej, to ja pierwsza. Jestem Liliana, ale każdy mówi na mnie Lili. Mam 18 lat i kocham muzykę odkąd skończyłam 3 latka. Ciocia mnie uczyła śpiewać według konkretnych tonów i tak dalej. Moi rodzice zawsze zakazywali muzyki w domu. Są prawnikami i przez całe moje życie mną sterowali. Na szczęście jestem pełnoletnia, więc się od nich oderwałam- dokończyłam mą opowieść.
-Uuu... - skomentowała brunetka- To trochę słabo. Ale nie martw się, jest dużo osób nietolerujących muzykę. Teraz ty Jeremy.
-No to ja jestem Jeremy, jestem bratem Lili. Mam 17 lat, więc jeszcze nie oderwałem się od rodziców, a moja historia jest tak samo nieciekawa jak moje starszej siostry. Tylko, że mam jej ogromne wsparcie- powiedział blondyn.
-No to wcale nie jest tak źle. Widziałam filmik, gdzie śpiewacie, ale na żywo będzie to wyglądało lepie. Zaśpiewajcie, Tak, tu i teraz- uśmiechnęła się, a my wykonaliśmy jej polecenie- Wow! Rodzeństwo w duecie! Nie dość, że świetnie brzmi, to to zawsze dobrze dla was wychodzi. Jeżeli wasz zespół się rozpadnie, wy możecie stworzyć wspólny duet- zaśmiała się, a my razem z nią. To jest naprawdę fajna kobieta! I do tego młoda, więc na pewno nas w każdej sytuacji nas zrozumie.
-Jest już 12.00, więc za 2 godziny mam umówione spotkanie, a my musimy omówić jeszcze jedną sprawę- westchnęła spoglądając na ekran telefonu.
-Jaką?- zapytaliśmy w tym samym czasie razem z Jeremym, a po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Widać, że rodzeństwo- odparła- Ok, ponieważ Jeremy nie jest pełnoletni będzie potrzebował dużo zgód. Na przykład na wyjazd z kraju, podczas trasy koncertowej czy pozwolenie na koncertowanie. Są kluby, gdzie taka zgoda jest konieczna- zaczęła.
-To co z tym zrobić?- zapytał chłopak.
-Moim zdaniem można... Jakoś to przerabiać. Albo... Lili zostanie twoją prawną opiekunką. Do tego jednak potrzebujemy dowodów- mówiła całkiem poważnie.
-To nie będzie trudne- odpowiedział brat.
-Czemu?- zapytała zdziwiona brunetka.
-Kiedyś jak się nie zgodziłem na wystąpieniu w turnieju pływackim, moja mama zrzuciła mnie ze schodów- powiedział Jeremy, a ja momentalnie przypomniałam sobie o tym. Miałam 15 lat i siedziałam w pokoju śpiewając piosenki i szykując się na randkę. Nagle usłyszałam krzyki, a potem coś spadło. Szybko wybiegłam z pokoju i zobaczyłam moją okrutną matkę na szczycie schodów, a mojego 14-letniego brata na dole. Wtedy złamał nogę i chodził w kołnierzu przez miesiąc.
-Nigdzie z tym nie poszliście?- zapytała.
-Nie, myśleliśmy o tym, ale za bardzo baliśmy się rodziców- odparłam.
-Czyli... Możemy zrobić tak, że... Wiem, że to nielegalne, ale kurczę, musimy coś zrobić! Jeremy narazisz się rodzicom, tak że cię pobiją, a potem pójdziecie na policję. Lili ma własne mieszkanie, więc ma duże szanse na odziedziczenie cię- powiedziała- To jak, Jer?
-No ok- mruknął przekonany. Nie byłam przekonana czy się zgodzi, ale wiem, że bardzo chce oderwać się od rodziców.
-Świetnie!- powiedziała wyraźnie uradowana- A teraz muszę lecieć. Mam spotkanie w waszej sprawie z pewnym DJem, który chętnie się wami zajmie.- dodała i wyszła.
-Więc... Chodźmy do rodziców- powiedział Jeremy i oboje wyszliśmy z wytwórni muzycznej. Tramwajem przejechaliśmy kilkanaście przystanków i dojechaliśmy do domu rodziców. Ostatnio nie widziałam tego domu. Wyglądał tak samo. Z zewnątrz... Jakby mieszkała tam szczęśliwa rodzinka, ale wewnątrz patologia. Westchnęłam i weszłam.
-Liliana! Cóż za miła wizyta- krzyknęła mama, a ja mimowolnie przewróciłam oczami, gdy usłyszałam moje pełne imię. Zdjęłam moje nowe trampki i grzecznie usiadłam na blacie w kącie kuchni. Przy okazji włączyłam nagrywanie w telefonie. Musimy mieć niezbity dowód.
-Mamo, muszę ci coś powiedzieć- powiedział Jeremy.
-Jasne, mów. Coś się stało?- zapytała uśmiechając się. Była dzisiaj w wyjątkowo dobrym humorze, wiem jednak, że to się za kilka minut zmieni.
SHOWTIME!
-Okłamałem cię...
Łapajcie rozdziałek! Gdzieś tam we mnie, ciągle tkwi nadzieja, że ktoś to czyta. Nadzieja matką głupich...
~~Zmierzchu :* <5
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz