sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 10


Drugi rozdziałek dzisiaj :) SUPRISE!!! Z okazji Świąt oraz za brak rozdziału w zeszłą sobotę 
:( Zapraszam serdecznie! :)

-Lili...- Marry nie wiedziała co powiedzieć. Widziałam po jej minie, że intensywnie myśli nad tym pomysłem. Moim zdaniem to była świetna wiadomość, ale miny innych zdziwiły mnie- To nie jest głupi pomysł- powiedziała wreszcie. Ucieszyło mnie to.
- Racja, ale będzie z tym dużo roboty- westchnął James.
-James!- skarciłam go- Chyba się opłaca, nie?
-Lili, ty to masz znajomości. Najpierw gościu od kafelków opuszcza cenę z twojego powodu, teraz jakiś chłopak daję ci świetne rady, ba plany na życie- mruknął Mike, grzebiąc w laptopie.
-Cała Lili- zaśmiał się Jer.
-Mam tego youtubera i znalazłem filmik, o którym mówił ten chłopak. Patrzcie!- oznajmił nagle chłopak Marry. Wszyscy spojrzeliśmy w ekran. Chłopak z tego kanału pokazywał jak przechytrzyć rodziców na taką zgodę.
-Szczerze? To może się udać!- krzyknął podekscytowany brat, po obejrzeniu filmiku. Wróciła mu nadzieja. Pewnie wcześniej czuł się winny, ponieważ przez niego nasza kariera mogłaby legnąć w gruzach. Ba, przyszła kariera.
-Ale i tak z tym poczekamy, bo rodzice wracają dopiero za jakiś tydzień- mruknęłam.
-John poczeka, wydaje się być spoko gościem- po raz pierwszy Marry zabrała głos w naszej konwersacji.
-Czyli, co? Ja jestem za tak- powiedziałam.
-Tak
-Tak
-Tak
-Tak
-Tak
-Świetnie!- skomentowałam- Więc rozdzielamy zadania: ja dzwonię do Johna, Ali do naszych stylistek, Mike i Marry zakładają konto na YouTubie, a James i Jeremy ogarniają piosenki, teledyski i tak dalej- rozdzieliłam wszystkim zadania, a sama zadzwoniłam do Johna. Oczywiście się zgodził, a dodał nawet, że niedługo zabierze nas do Hollywood Records. Przekazałam wiadomości reszcie.
-Ej, ale mamy mały problem- powiedział Mike, a ja westchnęłam. Oczywiście wszystko się zepsuło.
-Jaki problem?- zapytałam.
-Musimy mieć jakąś nazwę- odpowiedziała Marry.
-Kurczę... Macie jakieś pomysły?- zapytałam resztę, ale w odpowiedzi dostałam tylko przeczące skinięcia głowami. Westchnęłam ponownie.
-Ale z czym ma to być związane?- zapytał Jeremy.
- Może coś związanego z niezależnymi?
-Albo zbuntowanymi?
-Independent!- krzyknęłam zamyślona.
-Niezależni?
-Albo jakby połączyć to ze zbuntowanymi- myślałam na głos, a każdy słuchał mnie w ciszy.
-Rebendent- powiedziała Alison.
-Hm... Jest.. Fajnie- stwierdziła czarnowłosa.
-Więc bierzemy- powiedział Mike, a wszyscy się zgodzili- Teraz będzie już z górki. I przy okazji od razu dodamy ten filmik z naszym występem ze szkoły.
-Wow- powiedziałam nagle.
-Co?
-Zauważyliście ile w tym dniu się dzieje? Koncert, spotkanie z Johnem, szansa na karierę, kanał na YouTubie, pomoc nieznajomego...- wymieniałam po kolei- Jest dopiero 6.00, więc co się jeszcze dzisiaj wydarzy?
-Brak nauki na sprawdzian z matmy...- mruknęła Ali.
-CO?!- wszyscy krzyknęliśmy w tym samym momencie, oprócz Jeremiego, który tylko podniósł głowę.
-Nie pamiętacie? Jutro jest sprawdzian z liceum z matmy- wyjaśniła. Odetchnęłam. Na szczęście matma to dla mnie coś banalnego.
-Cholera... Kolejna pała. Lili, mogę usiąść z tobą?- zapytał James.
-James... Zróbmy tak teraz ty pójdziesz i się pouczysz, a ja w razie czego ci pomogę na sprawdzianie. Musisz zdać James. Nie możemy zawalić ostatniego roku- powiedziałam, a on zniknął na schodach.
-Siostro, jakim cudem ty zawsze masz wszystko pod kontrolą i zawsze masz wyjście z sytuacji bez wyjścia?- zapytał Jeremy, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-Życie, Jer. Z takimi rodzicami trzeba zawsze sobie radzić samemu. Ale nie martw się. Masz swoją mądrą siostrę, która zawsze ci pomoże- uśmiechnęłam się do niego.
-Kocham Cię, sis- mruknął.
-Ja ciebie też, mój mały braciszku- szepnęłam.
-Nie rozumiem. Jak można być tak okrutnym dla własnych dzieci?- zapytała retorycznie Ali.
-Zmieńmy temat. Co chcecie na kolację?- zapytałam, żeby zmienić temat. Nie chciałam myśleć o moich rodzicach, o ich zachowaniu, zakazach, nakazach. Dla mnie to się skończyło, jednak dla Jeremiego nie. I o to się najbardziej boję., On ciągle musi być posłuszny. Dobrze, że tylko rok.
-Hmm... Nie wiem. Cokolwiek- powiedział Mike.
-Zrób sałatkę. Jeżeli nasze koncerty mają wyglądać podobnie jak dzisiaj, to musimy mieć szczupłą sylwetkę- zaśmiała się ruda. Z torebek zakupionych dzisiaj zaczęłam wyciągać wszystkie produkty i odkładać je na odpowiednie miejsce.
-Owocowa czy warzywna?- zapytałam.
-Owocowa- odpowiedzieli chórem. Zaśmiałam się i wyjęłam truskawki, maliny, brzoskwinie, ananasy i polewę czekoladową. Trochę słodkiego też się przyda.
-Musimy zrobić rozporządzenie obowiązków- zaczęła Alison.
-Racja. Lili będzie gotowała- powiedział szybko Mike.
-Mi to pasuje. Lubię to robić. Ale w zamian za to ja nie piorę, nie zmywam, nie sprzątam. Tylko gotuję!- krzyknęłam.
-Okej... Więc ja... Zmywam- powiedziała rudowłosa zapisując na kartce papieru informacje- To najcięższa praca, więc nikt jej nie będzie chciał.
-Ja się zajmę praniem, bo chłopaki to się nie nadają- prychnęła Marry.
-Jak możesz?!- zapytali jednocześnie Jeremy i Mike.
-Wam zostaje sprzątanie salonu, kuchni, łazienek. Wszystkiego oprócz naszych sypialni- wzruszyłam ramionami krojąc ananasa.
-Jak dobrze, że tu nie mieszkam- zaśmiał się Jer widząc naburmuszoną minę bruneta.
- Jer, ciebie też to tyczy. Nie mieszkasz, ale często nocujesz- upomniałam go, a mina mu zrzedła. Owoce w misce polałam dużą ilością czekolady w polewie i podałam na stół wraz z talerzami.
-Kolacja!- krzyknęłam na cały dom i zachrypiałam- Muszę kupić dzwonek jako powiadomienie o śniadaniu, obiedzie i kolacji- wybuchnęliśmy śmiechem. Nałożyłam każdemu na talerz i w tym samym momencie przyszedł James.
-Świetnie! Kolacja. Akurat skończyłem matmę. Na tróję umiem!- powiedział dumnie i poklepał się po klatce piersiowej. Zaśmialiśmy się i rozmawiając na różne tematy, w miłej atmosferze zjedliśmy kolację. Potem wszyscy się rozeszliśmy do pokoju, a Jeremy wrócił do domu. Będzie nocował dopiero jutro.  Po wejściu do mojej sypialni od razu poszłam pod prysznic. Ciepła woda orzeźwiła mnie po całym dniu pełnym emocji. Przy okazji wymyśliłam śniadanie dla tych głodomorów na jutrzejszy dzień. Potem naszykowałam sobie ubranie na jutro, co robię rzadko i spakowałam się do szkoły. Z mojej biblioteczki zgarnęłam ostatnio czytaną książkę i położyłam się do łóżka.
Bardzo szybko usnęłam...

Hej mordeczki!! Cieszycie się, że to już drugi dzisiaj? Ja taaak ;) To pewnie miła niespodzianka. Co sądzicie o nazwie Rebendent? Nawet nie wicie jak długo wymyślałam to nazwę z moim technikiem. Dzięki Kubuś xD :3 Jeżeli macie jakieś fajniejsze nazwy to piszcie w komach. Ten kto wymyśli fajną nazwę, masz szansę na uzyskanie czegoś fajnego :) 
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!
Życzy:
~~Zmierzchu :* <5
Oraz:
Tajga :)) (mój husky) <55

1 komentarz:

  1. Rozdział jest wspaniały. Nazwa zespołu też. Nie mogę doczekać się następnego. Ps. Nie umiem pisać komentarzy ;-;

    OdpowiedzUsuń