wtorek, 27 stycznia 2015
Rozdział 2
Obudził mnie dźwięk mojego budzika. Po cholerę to ktoś wymyślił. Leniwie wstałam i spojrzałam w lustro. Hmm... Nie wyglądałam tak źle. Uśmiechnęłam się do siebie, włączyłam muzykę i poszłam do mojej prywatnej łazienki. Wykonałam wszystkie czynności, po czym założyłam białą koszulę i czarną, rozkloszowaną spódniczkę. Wzięłam podręczną torebeczkę i spakowałam do niej wszystkie potrzebne przedmioty. Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego... OMG... Znowu 2-godzinne kazanie dyrektora. Schodząc po schodkach zgarnęłam moje słuchawki.
-Jeremy! Co robią moje słuchawki na schodach?!- krzyknęłam.
-Śpią tak jak ja!- odkrzyknął. Jeremy to mój młodszy brat. To znaczy młodszy o rok. Jest spoko.
-Zaraz rozpoczęcie!- dodałam i już po chwili słyszałam jak klnie.
-Y no puedo olvidarteee*- śpiewałam popijając moją kawę.
-Siostro ma kochana daj mi trochę kawy- powiedział i zabrał z moich rąk kubek z gorącą cieczą- Dzięki. A tak w ogóle to gdzie stare?
-Obstawiam, że w pracy. Jer mam sprawę- powiedziałam.
-Tak ślicznie śpiewasz, ale się do ciebie nie dołączę- mruknął pijąc kawę.
-Oj nie o to chodzi!- zaśmiałam się.- Dzisiaj około 4.00 mają być ludzie z meblami do kuchni i łazienki do mojego domu. Zajmiesz się nimi?- zarobiłam słodkie oczka.
-Yh... Ok.- odpowiedział- Ale pod jednym warunkiem!
-Jakim?
-Będę u was nocował co tydzień- powiedział.
-Jasne, a może się do nas wprowadzisz?- zapytałam z ironią.
-Nie, bo nie mam jeszcze 18 lat, ale potem...
-Spoko i tak masz tam własny pokój- odpowiedziałam- Tylko jeszcze nie urządzony i nie pomalowany- przypomniałam mu.
-Wiem, wiem. Dzisiaj się tym zajmę. A tak w ogóle to czemu ty nie możesz się zająć?- zapytał.
-Bo idę z Jamesem do sklepu z meblami. Musimy sobie kupić. A Ali i Marry jadą... Gdzieś tam- mruknęłam- Dobra lecę pa! Spotkamy się w szkole- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Ok, ja też zaraz wychodzę- odpowiedział chłopak dopijając kawę.
-Tylko nie zapomnij zamknąć drzwi!- krzyknęłam zakładając buty.
-Nie mam 8 lat!- usłyszałam po kilku sekundach.
-Ale 16- przypomniałam mu.
-Za dwa dni 17!- powiedział zły i zniknął na górze. Zaśmiałam się i wyszłam. Założyłam moje okulary przeciwsłoneczne oraz słuchawki na uszy. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu.
8.35 Mam jeszcze mnóstwo czasu. Szłam wolno słuchając się w słowa piosenki, że nawet nie zorientowałam się gdy ktoś doszedł do mnie.
-Znowu tego słuchasz- przypomniał mi James i wyjął słuchawkę z ucha.
-A co mam robić ciekawszego?- zapytałam chowając słuchawki.
-Rozmawiać ze mną?- zaśmiał się- A tak w ogóle to cześć- dodał i pocałował mnie w policzek.
-Cześć- odpowiedziałam- Co tak wcześnie? O tej porze zazwyczaj śpisz- zaśmiałam się.
-Wiem, ale Demon nie dał mi spać- odpowiedział.
-Czy przypadkiem twój kochany i głupi brat nie miał się nim zająć?- zapytała z sarkazmem. Nie przepadam za bratem Jamesa. Nazywa się Connor i jest typowym bad-boyem. Kiedy tylko mnie widzi, to mnie podrywa. Jest taki denerwujący!
-Miał, ale wczoraj była impreza i teraz leży jak trup na schodach- mruknął zirytowany. Zaśmiałam się. Akurat weszliśmy do szkoły.
-Hej!- usłyszałam głos Ali. Odwróciłam się i przywitałam z przyjaciółką.
-Cześć Ruda!- powiedział James i pocałował ją w policzek.
-To nie jest rudy!- fuknęła obrażona.
-Więc jaki?- zapytał Mike podchodząc do nas razem z Marry.
-Ognisty- odpowiedziała, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-No co? Tak było na opakowaniu farby- powiedziała.
-Dobra Ruda, idziemy, bo nam miejsca pozajmują- powiedział James i wspólnie poszliśmy zająć nasze miejsca. Od lat mamy te same.
-Witajcie uczniowie! Spotykamy się tutaj znowu po dwóch miesiącach wolnego! Doszli nowi uczniowie i chcę ich serdecznie powitać- mówił Dyrektor. Wyjęłam z torebki słuchawki i włączyłam piosenkę. Oparłam się o Jamesa i zamknęłam oczy. Zauważyłam jeszcze, że robi on tak samo. Najlepszy sposób na uciszenie Dyrka, a ponieważ siedzieliśmy na końcu nie zauważy. Od lat tak robimy.
-Lili- usłyszałam. Wyjęłam słuchawki i zobaczyłam, że prawie wszyscy się rozeszli.
-Ile on tak gadał?- zapytałam.
-3 godziny. Już 12.00- odpowiedział Mike.
-Chodźmy do klasy- powiedziała ognistowłosa i wszyscy poszliśmy do naszej klasy.
-Witam naszych spóźnialskich- przywitał nas głos naszej wychowawczyni, pani Ray. Uczy muzyki i jest mega fajna.
-Dzień dobry Pani- odpowiedziała uśmiechając się słodko.
-Czemu się spóźniliście?- zapytała.
-Nie mogliśmy znaleźć klasy- powiedział Mike, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Mike! Klasa jest ta sama już od 1 gimnazjum, więc nie rób z siebie idioty!- powiedziała srogo, ale wszyscy widzieli, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu.
-No ok. Lili usnęła i nie mogliśmy jej obudzić- powiedział James, a ja słysząc te słowa walnęłam go w bok.
-Ja nawet nie spałam!- powiedziałam obrażona.
-Dobrze młodzieży. Siadajcie- powiedziała nauczycielka. Jak zwykle nasze miejsca były wolne, ponieważ każdy wiedział, że należą do nas.
-Nie będę was zanudzać, ponieważ zrobił to już pan dyrektor- przemówiła pani Violetta Ray- Chciałabym tylko ogłosić, że za tydzień jest konkurs talentów- powiedziała, a mi oczy rozbłysły.
-Pan Dyrektor już o tym mówił- powiedział Nick. Typowy kujon.
-Tak? Nie przypominam sobie- odpowiedziała zdziwiona nauczycielka.
-Pewnie pani sobie przysnęła. Tak jak Lili- powiedział James i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Bardzo możliwe. Powiem tylko, że to konkurs, gdzie się śpiewa, a z pewnego źródła wiem, że jest tutaj 5 bardzo utalentowanych osób- oznajmiła wychowawczyni patrząc na nas.- Dobrze, idźcie już.
Wszyscy wyszliśmy.
-To co? Bierzemy udział?- zapytała niepewnie Marry.
-Jeszcze się pytasz! Jest nas piątka, to wezmę Jeremiego i będziemy śpiewać!- powiedziałam podekscytowana.
-Ale jakie piosenki?- zapytał James, a ja spojrzałam na Ali i pokiwałyśmy zgodnie głowami.
-Trzeba 5, czyli: Rebelde Lento Money, Money Fuera Wanna Play - wyliczyła.
-No, ale stroje i w ogóle. A poza tym Lili to jak się twoi rodzice dowiedzą, to cię zabiją- powiedziała nieprzekonana brunetka.
-Stare się nie dowiedzą, a ja zajmę się resztą. Ali ustali kto co śpiewa, a ja się zajmę resztą- odpowiedziałam i poszłam w swoją stronę. Jestem pełnoletnia, więc rodzice nic mi nie zrobią. I tak się wyprowadzam, więc spoko. Gorzej z Jeremym. On ma 17, będzie trzeba to zataić, ale z tym nie powinno być problemy. Moi rodzice NIE AKCEPTUJĄ MUZYKI. Dla mnie też jest to straszne. Weszłam do domu i usłyszałam, że ktoś krząta się w kuchni.
-Hej Jer! Słyszałeś o tym konkursie talentów? Potrzebuję cię. Będziesz z nami w zespole i będziemy śpiewać, ok?- mówiłam i weszłam do kuchni. Zamurowało mnie.
-Co będziecie robić?- usłyszałam surowy głos taty, który siedział i czytał gazetę... O cholera!
*Y no puedo olvidarte- hiszpańska piosenka ;)
Hej miśki! Przepraszam, że nie dałam rozdziału w sobotę, ale moje sprawy prywatne trochę się pokomplikowały, więc daję teraz :)
KOCHAM WAS!!
~~Zmierzchu :* <5
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz