sobota, 31 stycznia 2015
Rozdział 3
Cholera!
-Co będziecie robić?- powtórzył ponownie pytanie mój tata.
-Ym...- jąkałam się. Co ja mam powiedzieć?
-Czekamy na odpowiedź- powiedziała moja mama.
-U nas w szkole jest konkurs śpiewania i każdy nauczyciel w klasie wyznacza sześć osób. I.. u nas jestem wyznaczona ja, Mike, James, Ali i Marry. A ponieważ Jer jest moim bratem, nasza wychowawczyni uznała, że on powinien zaśpiewać z nami- wymyśliłam na poczekaniu.
-Tak?! Jakoś ci nie wierzę! Do jasnej cholery, ile razy ja mam ci mówić, że ty i Jeremy nie będziecie śpiewać!- krzyknął ojciec rzucając gazetą. Zauważyłam, że ubrany był w garnitur, więc zaraz będzie wychodził. Jest sławnym biznesmenem, a moja matka jego asystentką.
-Nie krzycz na moją siostrę!- usłyszałam głos za moimi plecami. Jeremy. Nawet nie zauważyłam, kiedy się pojawił. Objął mnie ramieniem dla dodania otuchy.
-Dlaczego nie mogę śpiewać?- zapytałam.
-Bo ci zakazujemy!- krzyknęła matka.
-Jestem pełnoletnia, więc nie macie prawa- powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
-Póki tu mieszkasz, będziesz robiła to co MY ci nakazujemy!- powiedział ojciec.
-To wy nie wiecie?- zdziwił się Jeremy- Przecież Lili ma już mieszkanie!- rodzice bardzo się zdziwili.
-Wytłumacz to!- powiedziała matka i usiadła z wrażenia na krześle.
-To proste. Przez praktycznie całe wakacje gdzieś wyjeżdżaliście i się nami nie interesowaliście. Poza tym jak już mówiłam, jestem pełnoletnia, więc nie muszę wam o wszystkim mówić. Już 1.00, więc musimy spadać. Idziemy bracie!- powiedziałam i skierowałam się na górę.
-Jeremy nigdzie nie pójdzie!- krzyknęła matka z dołu.
-A założymy się?- zapytał mój brat. Weszłam do pokoju i przebrałam się. Szybko związałam włosy w niedbały kucyk i wyszłam. Na korytarzu spotkałam Jeremy'ego.
-To gdzie idziemy siostro?- zapytał.
-Chodźmy po te meble. Napisałam sms'a do Jamesa, że ma iść sam- odpowiedziałam. Rozejrzałam się po domu, ale nie zauważyłam rodziców.
-No, młody. Mamy problem- rozpoczęłam temat gdy wyszliśmy.
-O nie, nie. Ja mam problem- poprawił mnie.
-A ponieważ jesteś moim kochanym braciszkiem, to też mój problem- zauważyłam.
-Ok, to co w tej sytuacji zrobimy?- westchnął.
-Hm... Nie wiem. Staraj się ich unikać. Chociaż znając życie, zaraz gdzieś wyjadą, więc luz- odpowiedziałam.- A właśnie... Słyszałeś o tym konkursie w szkole?
-Słyszałem. I tak wystąpię z wami- powiedział zirytowany.
-Dzięki braciszku!- powiedziałam z entuzjazmem.
-Jestem ci coś winien, nie?- zadał pytanie retoryczne. Akurat weszliśmy do mieszkania.
-Wow... Wy tutaj willę normalnie macie! Jeszcze powiedz, że macie basen!- krzyknął rozglądając się.
-Na zewnątrz jest. Korytarzem po prawo- zaśmiałam się i po chwili usłyszałam jak coś, a raczej ktoś wskakuje do basenu.
-Ja chce tu mieszkać!!!- usłyszałam jego głos. Zachichotałam i usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je.
-Dzień dobry. Firma meblowa. Panna Liliana Laurentis?- ujrzałam mężczyznę około wieku średniego, a za nim jeszcze dwóch.
-Tak- przytaknęłam- Jer! Koniec zabawy! Meble przyszły!- wrzasnęłam, a po chwili ujrzałam go w przemoczonym ubranie. Westchnęłam głośno.- Zapraszam- mruknęłam i otworzyłam szerzej drzwi. Mężczyźni zaczęli wnosić meble kuchenne, a ja i Jeremy ustawialiśmy je według planu. Jeden z mężczyzn wziął kuchenkę i zamontował ją. Całe szczęście, bo już się bała, że będę musiała do kogoś dzwonić.
Po ponad trzech godzinach kuchnia i łazienki wyglądały na skończone. Wiadomo, jeszcze akcesoria, ale wyglądały tak jak miało być.
-Kto wymyślał plan?- zapytał zaciekawiony brat.
-Ja- odpowiedziałam dumna.
-Brawo siostro! Wygląda super!- zaczął bić brawo chłopak, a ja wybuchnęłam śmiechem. Nagle drzwi się otworzyły.
-Lili, zabije cię! Musiałem sam dźwigać te wszystkie dywany przez pół bloku! Mogę wiedzieć co było tak ważnego, że nie raczyłaś przyjść?- zapytał James i kiedy zobaczył kuchnię zamknął się.
-Wow, wygląda całkiem... Nieźle- dodał po chwili.
-To było tak ważnego- uśmiechnęłam się- Ok, to teraz ja zamówię meble do salonu, a wy wnieście te dywany do łazienek i kuchni. Ogarnijcie który do którego po kolorach- uśmiechnęłam się i usiadłam przy blacie w kuchni z magazynem w ręku. Przez telefon wszystko zamówiłam bardzo szybko, więc zajęłam się moim pokojem.
-Ej, Lili, pomożesz mi pomalować mój pokój dostępny dla mnie za rok?- zapytał Jeremy i wskazał na farby trzymane w rękach.
-Jasne- uśmiechnęłam się i wzięłam pędzel.
-Masz gust bracie- zaśmiałam się.
-Po kimś to odziedziczyłen, nie?- razem z James wzięliśmy się do malowania. Poszło szybko, ponieważ była nas trójka.
Po godzinie wszystko było skończone. Zmęczeni oparliśmy się o ścianę w salonie.
-Mogę wiedzieć, dlaczego do diabła tylko my tu pracujemy?- zapytał James.
-Właśnie. Ja nawet tu nie mieszkam!- dodał Jeremy.
-Nie wiem. Nawet nie mam pojęcia gdzie jest reszta- odparłam- Dobra idziemy do domu, nie Jer?
-Idę z wami!- powiedział szybko James. Razem wyszliśmy. Było już po 6.00. Po drodze gadaliśmy na wszystkie tematy, jednak najbardziej o konkursie. Byłam tak strasznie podekscytowana, cała nasza szóstka w dzieciństwie założyła zespół Rebe, ponieważ od zawsze byliśmy trochę świrnięci i zbuntowani. W głowie miałam dokładny plan stroju dla dziewczyn, jednak dla chłopaków nic mi nie świtało. Nawet nie zorientowałam się jakim cudem trafiłam do mojego pokoju. Szybko spakowałam książki na jutro, do szkoły. Usiadłam przy biurku i na kartce narysowałam strój dla dziewczyn ze wszystkimi szczegółami. Po skończonej pracy zobaczyłam go i uśmiechnęłam się do siebie. Wybrałam numer do jednej znajomej, która musi mi pomóc.
-Hej Jo!- powiedziałam.
-Hej Lili! Co się stało, że do mnie dzwonisz?- zaśmiała się.
-Mam sprawę. Musisz mi zaprojektować ubranie na ten konkurs w szkole. Wiesz który?- upewniłam się.
-Jasne. W szkole jest o nim głośno. W takim razie przynieś jutro mi projekty i je zrobię. Ok?
-Jasne. Dzięki, jesteś wielka!- powiedziałam szczęśliwa.
-Bez przesady. Muszę kończyć. Wiesz... Luke przyszedł!- powiedziała i nie czekając na moją odpowiedź rozłączyła się. Spakowałam projekty, gdy mnie oświeciło. Strój dla chłopaków! Szybko narysowałam go. Całkiem nieźle. Zauważyłam, że na Zegarze jest już 9.00, więc zgarnęłam książkę i poszłam do łazienki. Zanurzyłam się w gorącej pianie i zaczęłam czytać. Po godzinie wyszłam i odprężona położyłam się do łóżka. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam muzykę na fulla. Nawet nie zauważyłam, kiedy odpłynęłam w objęcia Morfeusza...
Hej. Ta... Wiem... Bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla. Nudaaaa.... Ale na razie to początek, więc akcja się dopiero rozkręca.
Do zobaczenia w sobotę! Albo i wcześniej ;)
~~Zmierzchu :* <5
wtorek, 27 stycznia 2015
Rozdział 2
Obudził mnie dźwięk mojego budzika. Po cholerę to ktoś wymyślił. Leniwie wstałam i spojrzałam w lustro. Hmm... Nie wyglądałam tak źle. Uśmiechnęłam się do siebie, włączyłam muzykę i poszłam do mojej prywatnej łazienki. Wykonałam wszystkie czynności, po czym założyłam białą koszulę i czarną, rozkloszowaną spódniczkę. Wzięłam podręczną torebeczkę i spakowałam do niej wszystkie potrzebne przedmioty. Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego... OMG... Znowu 2-godzinne kazanie dyrektora. Schodząc po schodkach zgarnęłam moje słuchawki.
-Jeremy! Co robią moje słuchawki na schodach?!- krzyknęłam.
-Śpią tak jak ja!- odkrzyknął. Jeremy to mój młodszy brat. To znaczy młodszy o rok. Jest spoko.
-Zaraz rozpoczęcie!- dodałam i już po chwili słyszałam jak klnie.
-Y no puedo olvidarteee*- śpiewałam popijając moją kawę.
-Siostro ma kochana daj mi trochę kawy- powiedział i zabrał z moich rąk kubek z gorącą cieczą- Dzięki. A tak w ogóle to gdzie stare?
-Obstawiam, że w pracy. Jer mam sprawę- powiedziałam.
-Tak ślicznie śpiewasz, ale się do ciebie nie dołączę- mruknął pijąc kawę.
-Oj nie o to chodzi!- zaśmiałam się.- Dzisiaj około 4.00 mają być ludzie z meblami do kuchni i łazienki do mojego domu. Zajmiesz się nimi?- zarobiłam słodkie oczka.
-Yh... Ok.- odpowiedział- Ale pod jednym warunkiem!
-Jakim?
-Będę u was nocował co tydzień- powiedział.
-Jasne, a może się do nas wprowadzisz?- zapytałam z ironią.
-Nie, bo nie mam jeszcze 18 lat, ale potem...
-Spoko i tak masz tam własny pokój- odpowiedziałam- Tylko jeszcze nie urządzony i nie pomalowany- przypomniałam mu.
-Wiem, wiem. Dzisiaj się tym zajmę. A tak w ogóle to czemu ty nie możesz się zająć?- zapytał.
-Bo idę z Jamesem do sklepu z meblami. Musimy sobie kupić. A Ali i Marry jadą... Gdzieś tam- mruknęłam- Dobra lecę pa! Spotkamy się w szkole- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Ok, ja też zaraz wychodzę- odpowiedział chłopak dopijając kawę.
-Tylko nie zapomnij zamknąć drzwi!- krzyknęłam zakładając buty.
-Nie mam 8 lat!- usłyszałam po kilku sekundach.
-Ale 16- przypomniałam mu.
-Za dwa dni 17!- powiedział zły i zniknął na górze. Zaśmiałam się i wyszłam. Założyłam moje okulary przeciwsłoneczne oraz słuchawki na uszy. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu.
8.35 Mam jeszcze mnóstwo czasu. Szłam wolno słuchając się w słowa piosenki, że nawet nie zorientowałam się gdy ktoś doszedł do mnie.
-Znowu tego słuchasz- przypomniał mi James i wyjął słuchawkę z ucha.
-A co mam robić ciekawszego?- zapytałam chowając słuchawki.
-Rozmawiać ze mną?- zaśmiał się- A tak w ogóle to cześć- dodał i pocałował mnie w policzek.
-Cześć- odpowiedziałam- Co tak wcześnie? O tej porze zazwyczaj śpisz- zaśmiałam się.
-Wiem, ale Demon nie dał mi spać- odpowiedział.
-Czy przypadkiem twój kochany i głupi brat nie miał się nim zająć?- zapytała z sarkazmem. Nie przepadam za bratem Jamesa. Nazywa się Connor i jest typowym bad-boyem. Kiedy tylko mnie widzi, to mnie podrywa. Jest taki denerwujący!
-Miał, ale wczoraj była impreza i teraz leży jak trup na schodach- mruknął zirytowany. Zaśmiałam się. Akurat weszliśmy do szkoły.
-Hej!- usłyszałam głos Ali. Odwróciłam się i przywitałam z przyjaciółką.
-Cześć Ruda!- powiedział James i pocałował ją w policzek.
-To nie jest rudy!- fuknęła obrażona.
-Więc jaki?- zapytał Mike podchodząc do nas razem z Marry.
-Ognisty- odpowiedziała, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-No co? Tak było na opakowaniu farby- powiedziała.
-Dobra Ruda, idziemy, bo nam miejsca pozajmują- powiedział James i wspólnie poszliśmy zająć nasze miejsca. Od lat mamy te same.
-Witajcie uczniowie! Spotykamy się tutaj znowu po dwóch miesiącach wolnego! Doszli nowi uczniowie i chcę ich serdecznie powitać- mówił Dyrektor. Wyjęłam z torebki słuchawki i włączyłam piosenkę. Oparłam się o Jamesa i zamknęłam oczy. Zauważyłam jeszcze, że robi on tak samo. Najlepszy sposób na uciszenie Dyrka, a ponieważ siedzieliśmy na końcu nie zauważy. Od lat tak robimy.
-Lili- usłyszałam. Wyjęłam słuchawki i zobaczyłam, że prawie wszyscy się rozeszli.
-Ile on tak gadał?- zapytałam.
-3 godziny. Już 12.00- odpowiedział Mike.
-Chodźmy do klasy- powiedziała ognistowłosa i wszyscy poszliśmy do naszej klasy.
-Witam naszych spóźnialskich- przywitał nas głos naszej wychowawczyni, pani Ray. Uczy muzyki i jest mega fajna.
-Dzień dobry Pani- odpowiedziała uśmiechając się słodko.
-Czemu się spóźniliście?- zapytała.
-Nie mogliśmy znaleźć klasy- powiedział Mike, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Mike! Klasa jest ta sama już od 1 gimnazjum, więc nie rób z siebie idioty!- powiedziała srogo, ale wszyscy widzieli, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu.
-No ok. Lili usnęła i nie mogliśmy jej obudzić- powiedział James, a ja słysząc te słowa walnęłam go w bok.
-Ja nawet nie spałam!- powiedziałam obrażona.
-Dobrze młodzieży. Siadajcie- powiedziała nauczycielka. Jak zwykle nasze miejsca były wolne, ponieważ każdy wiedział, że należą do nas.
-Nie będę was zanudzać, ponieważ zrobił to już pan dyrektor- przemówiła pani Violetta Ray- Chciałabym tylko ogłosić, że za tydzień jest konkurs talentów- powiedziała, a mi oczy rozbłysły.
-Pan Dyrektor już o tym mówił- powiedział Nick. Typowy kujon.
-Tak? Nie przypominam sobie- odpowiedziała zdziwiona nauczycielka.
-Pewnie pani sobie przysnęła. Tak jak Lili- powiedział James i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Bardzo możliwe. Powiem tylko, że to konkurs, gdzie się śpiewa, a z pewnego źródła wiem, że jest tutaj 5 bardzo utalentowanych osób- oznajmiła wychowawczyni patrząc na nas.- Dobrze, idźcie już.
Wszyscy wyszliśmy.
-To co? Bierzemy udział?- zapytała niepewnie Marry.
-Jeszcze się pytasz! Jest nas piątka, to wezmę Jeremiego i będziemy śpiewać!- powiedziałam podekscytowana.
-Ale jakie piosenki?- zapytał James, a ja spojrzałam na Ali i pokiwałyśmy zgodnie głowami.
-Trzeba 5, czyli: Rebelde Lento Money, Money Fuera Wanna Play - wyliczyła.
-No, ale stroje i w ogóle. A poza tym Lili to jak się twoi rodzice dowiedzą, to cię zabiją- powiedziała nieprzekonana brunetka.
-Stare się nie dowiedzą, a ja zajmę się resztą. Ali ustali kto co śpiewa, a ja się zajmę resztą- odpowiedziałam i poszłam w swoją stronę. Jestem pełnoletnia, więc rodzice nic mi nie zrobią. I tak się wyprowadzam, więc spoko. Gorzej z Jeremym. On ma 17, będzie trzeba to zataić, ale z tym nie powinno być problemy. Moi rodzice NIE AKCEPTUJĄ MUZYKI. Dla mnie też jest to straszne. Weszłam do domu i usłyszałam, że ktoś krząta się w kuchni.
-Hej Jer! Słyszałeś o tym konkursie talentów? Potrzebuję cię. Będziesz z nami w zespole i będziemy śpiewać, ok?- mówiłam i weszłam do kuchni. Zamurowało mnie.
-Co będziecie robić?- usłyszałam surowy głos taty, który siedział i czytał gazetę... O cholera!
*Y no puedo olvidarte- hiszpańska piosenka ;)
Hej miśki! Przepraszam, że nie dałam rozdziału w sobotę, ale moje sprawy prywatne trochę się pokomplikowały, więc daję teraz :)
KOCHAM WAS!!
~~Zmierzchu :* <5
sobota, 17 stycznia 2015
Rozdział 1
-Hej. Już jestem!- krzyknęłam wchodząc do nowego domu.
-No nareszcie! Czeka nas mnóstwo roboty- odpowiedziała Alison wychodząc z kuchni. Parsknęłam śmiechem.
-Jak ty wyglądasz?
-No co?! Będziemy malować ściany, a ja nie chcę pobrudzić sobie ubrań!- powiedziała i udała obrażoną. Dziewczyna wyglądała przekomicznie. Miała kucyka, co rzadko się zdarza i ubrana była w stary strój roboczy.
-Skąd ty w ogóle to wytrzasnęłaś?- zapytałam ciekawa jej odpowiedzi.
-Od Jamesa. Dla ciebie też mam!- powiedziała uradowana i podała mi ubranie.
-Serio?- mruknęłam i poszłam do łazienki się przebrać. A więc poznaliście już moją przyjaciółkę- Alison. Jest ona trochę nienormalna, ale zawsze radosna i uśmiechnięta. Przebrałam się i włosy upięłam w niezgrabnego koka.
-Jest ktoś jeszcze?- zapytałam wychodząc.
-James, zawsze i wszędzie- usłyszałam głos za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam bruneta. W rękach trzymał farby.
-Ok, w takim razie musimy wszystko rozplanować- oznajmiłam i ruszyłam do salonu. W pokoju było trochę styropianu, więc położyłam kartki i długopis na nim.
-Więc, mamy godzinę ósmą. Do 20 musimy ogarnąć to, czyli mamy 12 godzin na pokoje dla mnie, Ali, Marry i Mike,a oraz Jamesa. Do tego kuchnia, pięć łazienek, salon, przedpokój...- wyliczałam- I tyle- Zapomniałam wam wspomnieć, że Marry i Mike są razem już od jakiś 2 lat.
-W sumie 15 pokoi- podsumował James.
-13- poprawiłam- Co ty miałeś z matmy?
-Zagrożenie- zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
-Wychodzi na to, że na każdy pokój mamy mniej niż godzinę- jęknęła Ali zmieniając temat.
-Cholera- podsumowałam- Nie wyrobimy się.
-W takim razie musimy brać się do roboty!- krzyknął Mike wchodząc razem z Marry do pokoju.
-Zacznijmy od swoich pokoi- rozporządziłam i wzięłam swoją farbę. Wybrałam blady miętowy oraz biały. Te kolory świetnie się ze sobą łączą. Otworzyłam drzwi prowadzące do mojego królestwa i wzięłam się do pracy.
-Czeka mnie ciężki dzień- mruknęłam i zaczęłam malować. W głowie miała dokładny plan mojego pokoju. Malowałam pędzlem i słuchałam muzyki z telefonu, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam i otworzyłam. Już wiedziałam kto będzie otwieraczem drzwi.
-Siema! Przyszliśmy pomóc!- krzyknął chłopak wchodząc razem z dwoma dziewczynami, czyli Martin z Emmą i Jane. Nasi znajomi.
-Pomoc się przyda- zaśmiałam się.
-W takim razie od czego zaczynamy?- zapytała Emma. Zawsze gotowa do działań.
-Ja sobie radzę. Idźcie zapytać Ali, ona tu dowodzi- odpowiedziałam i wskazałam drzwi na końcu korytarza. Wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam malować trzecią już ścianę. To bardzo męczące zajęcie. Już prawie 9.00, więc i tak nie zdążyliśmy. Niestety dopiero dzisiaj dano nam klucze do mieszkania. Mimo wszystko apartament jest ogromny i bardzo luksusowy. Są cztery pokoje i do każdego jest oddzielna łazienka plus dodatkowa. Duża kuchnia, mega wielki salon, przedpokój oraz taras i basen. Marzenie każdego nastolatka. Żyć, nie umierać. Ale żeby to wszystko pomalować, to już tak fajnie nie jest. Rodzice mają płacić tylko za czynsz, jedzenie i tym podobne idzie na nas. Dobrze, że mamy kieszonkowe. W moim przypadku jest ona bardzo wysokie. Pochłonięta myślami o marzeniach, nawet nie zwróciłam uwagi, że rozpoczęłam kolejną ścianę. Po prostu sunęłam wałkiem po ścianach. Po półtorej godzinie skończyłam. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodkach, z których widać salon. Nikogo nie było, więc byłam pierwsza. Na szczęście inteligentna Lili w łazience ma kafelki, nie farbę. Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do kuchni. Wzięłam puszkę z beżową farbą i ponownie zaczęłam machać ręką.
-Już skończyłaś?- usłyszałam zdumiony głos Marry.
-Tak, bo ja mam kafelki w łazience- zaśmiałam się.
-Ściągnęłam od ciebie pomysł i zaraz ma tu być taki gościu co je zrobi. Otworzysz mu drzwi, nie?- oznajmiła i zanim zdążyłam coś odpowiedzieć zniknęła.
-Czemu to ja mam każdemu otwierać drzwi?- krzyknęłam obrażona i z powrotem zaczęłam malować. Kiedy skończyłam wszystkie beżowe ściany i miałam zamiar iść po białą substancję, zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Jakim cudem on działa?- mruknęłam do siebie i otworzyłam drzwi. Przed moimi oczami ukazał się wysoki blondyn o zielonych oczach.
-Dzień dobry. Ja do niejakiej panny Marry- powiedział wpatrując się we mnie.
-A tak jasne- odpowiedziałam- Marry!! Jakiś przystojniak do ciebie!- krzyknęłam, on uśmiechnął się- Wejdź- dodałam, a on wykonał moje polecenie. Za nim leżało kilku pudeł, więc przy okazji wniósł je. Wtem wyłoniła się Marry ubrudzona farbą.
-O! Dzień dobry1 Zapraszam, to tutaj.
-Do zobaczenia ślicznotko- powiedział cicho puszczając mi oczko.
-Pa, przystojniaku- mruknęłam i wzięłam farbę do dalszego działania.
-Padam- krzyknęłam na cały dom po skończeniu malowania kuchni.
-Ja też- powiedział James wchodząc do salonu i siadając na schodkach obok mnie- Ale jest warto. Mieszkanie jest super- uśmiechnął się.
-Racja- odpowiedziałam- Już 12.00
-No, a przed nami jeszcze salon. Ciekawe jak idzie reszcie?
-Emma i Jane robię korytarz przy drzwiach, a Martin z Mike'm pomagając kafelkować przystojniakowi. Ali i Marry to nie wiem- odpowedziałam.
-Przystojniakowi? Pierwszy dzień, a ty już chłopaka wyrwałaś!- zaśmiał się, a ja dałam mu kuksańca w bok.
-To co teraz? Salon?- zaproponował, a ja wzięłam wałek.
-To do roboty!- krzyknęłam śmiejąc się i pobiegłam po brzoskwiniową i jagodową farbę. Już po chwili ja malowałam na jagodowo, a chłopak na brzoskwiniowo. Gadaliśmy i śmialiśmy się przez długi czas.
-Dzięki za pomoc- powiedziała Mary. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka oraz Marry z Mike'm.
-Spoko. Lubię tę robotę, więc w razie czego dzwońcie- powiedział.
-Jasne- odpowiedział Mike.
-Cześć ślicznotko- przywitał się ze mną odchodząc- Może dasz mi swój numer?
-Jasne- powiedziałam wbrew woli. Czemu się do cholery zgodziłam?? Wyjęłam kartkę z kieszeni i nabazgrałam 9 cyferek.
-Dzięki- odpowiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-Pierwszy dzień i Lili już ma chłopaka!- zaśmiała się Marry.
-Przystojny, ale nie w moim typie. Oddam go tobie- odpowiedziała i fuknęłam.
-Nie dzięki. Mam już Mike'a- powiedziała i pocałowała chłopaka namiętnie. Odwróciłam się i wróciłam do malowania.
-Przestanie się miziać i bierzmy się do roboty!- krzyknęła wchodząc do pokoju wiewióra (Ali)- Zostaliśmy w piątkę, bo Emma, Jane i Martin już wyszli- dodała.
Po kilku minutach każdy malował konkretny pokój.
Hej miśki :) Krótki rozdział wiem, ale następny będzie lepszy :). Tajemniczy przystojniak... Ciekawe czy coś z tego będzie :3 Tak jak Misiek napisał, każdy rozdział w sobotę. Sooooo c czekajcie cierpliwie na kolejną sobotę. Chociaż... Może w środku tygodnia dodam coś nowego, bo ma ferie :)
Kocham Was
~~Zmierzchu :* <5
piątek, 16 stycznia 2015
czwartek, 15 stycznia 2015
Prolog
Zapraszam na prolog xD
Prolog
Hej, jestem Liliana Laurentis, ale wszyscy mówią na mnie Lili. Dzisiaj jest ostatni dzień wakacji. 3 klasa liceum. Ta... Brzmi poważnie. Skończyłam już 18 lat tak jak reszta mojej paczki.Właśnie... Moja paczka... To dzięki niej spełniłam swoje największe marzenie: usamodzielnienie się. Dzisiaj razem z Marry, Alison, Jamesem oraz Mike'm wprowadzam się do naszego nowego mieszkania. Zaro nadzoru rodziców, zero zakazów, zero nakazów. Nareszcie! Po tylu latach doczekałam się. Moi rodzice tak jak rodzice Alison są mega bogaci, więc kupili nam to mieszkanie. Oczywiście musimy znaleźć pracę itp., żeby pokazać, iż jesteśmy na to gotowi. Mam starszego brata, który ma 20 lat i nazywa się Jacob. Pasjonuje mnie muzyka i mam dwa swoje ulubione zespoły; R5 i nieistniejący już zespół RBD. Kocham czytać książki o miłości, której jeszcze nie doznałam. Fakt, miałam kilku chłopaków, ale to było tylko zauroczenie. Nic więcej. Ciągle czekam na tego księcia z bajki na białym koniu. Mam nadzieję, że niedługo się pojawi. Ostatni rok szkoły jak już wspominałam. Nasza klasa jest najlepszą klasą w znaczeniu dosłownym. Jesteśmy jednością i zawsze się wspieramy. Znamy się praktycznie od podstawówki. Co by tu jeszcze dodać... Ach tak! Prawie zapomniałam. Mam małego szczeniaczka beagla o imieniu Snoopy. Wzięłam swoje walizki i ruszyłam do mojego czarnego BMW.
Labrador Street 3457
Adres mojego nowego domu. Ruszyłam z piskiem opon i z głową głęboko w chmurach.
Ten rok zapowiada się najlepszym w życiu...
No to ten xD Prolog dodany, krótki, ale już niedługo będzie dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Cóż dodać. A no tak!
KOCHAM WAS MIŚKI!!
~~Zmierzchu :* <5
Prolog
Hej, jestem Liliana Laurentis, ale wszyscy mówią na mnie Lili. Dzisiaj jest ostatni dzień wakacji. 3 klasa liceum. Ta... Brzmi poważnie. Skończyłam już 18 lat tak jak reszta mojej paczki.Właśnie... Moja paczka... To dzięki niej spełniłam swoje największe marzenie: usamodzielnienie się. Dzisiaj razem z Marry, Alison, Jamesem oraz Mike'm wprowadzam się do naszego nowego mieszkania. Zaro nadzoru rodziców, zero zakazów, zero nakazów. Nareszcie! Po tylu latach doczekałam się. Moi rodzice tak jak rodzice Alison są mega bogaci, więc kupili nam to mieszkanie. Oczywiście musimy znaleźć pracę itp., żeby pokazać, iż jesteśmy na to gotowi. Mam starszego brata, który ma 20 lat i nazywa się Jacob. Pasjonuje mnie muzyka i mam dwa swoje ulubione zespoły; R5 i nieistniejący już zespół RBD. Kocham czytać książki o miłości, której jeszcze nie doznałam. Fakt, miałam kilku chłopaków, ale to było tylko zauroczenie. Nic więcej. Ciągle czekam na tego księcia z bajki na białym koniu. Mam nadzieję, że niedługo się pojawi. Ostatni rok szkoły jak już wspominałam. Nasza klasa jest najlepszą klasą w znaczeniu dosłownym. Jesteśmy jednością i zawsze się wspieramy. Znamy się praktycznie od podstawówki. Co by tu jeszcze dodać... Ach tak! Prawie zapomniałam. Mam małego szczeniaczka beagla o imieniu Snoopy. Wzięłam swoje walizki i ruszyłam do mojego czarnego BMW.
Labrador Street 3457
Adres mojego nowego domu. Ruszyłam z piskiem opon i z głową głęboko w chmurach.
Ten rok zapowiada się najlepszym w życiu...
No to ten xD Prolog dodany, krótki, ale już niedługo będzie dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Cóż dodać. A no tak!
KOCHAM WAS MIŚKI!!
~~Zmierzchu :* <5
środa, 14 stycznia 2015
Wstęp + bohaterowie :)
Hej miśki! Jestem Zmierzchu autorka tego bloga, Patrycja- menadżerka i Kuba- technik. Mam nadzieję, że blog się Wam spodoba i z chęcią będziecie wyczekiwać nowej notki :)
Bohaterowie:
Lili Laurentis- śliczna blondynka o dużych, niebieskich oczach. Średniego wzrostu. Uwielbia śpiewać i grać na gitarze. Uwielbia kolor niebieski. Wolny czas najczęściej spędza z przyjaciółmi.
Marry Templeton- niska brunetka o brązowych oczach. Bardzo dobrze się uczy, a w przyszłości chce zostać nauczycielką. Lubi się wygłupiać ze swoją paczką.
Alison Hastings(Ali)- wysoka dziewczyna o ognisto-rudych włosach. Tak jak Lili uwielbia śpiewać i grać na keyboardzie. Uczy się słabo, jednak w przyszłości ma zamiar otworzyć sklep muzyczny. Tak jak reszta dziewczyn jest już pełnoletnia.
Mike Kahn- wysoki brunet o zielonych oczach. Uwielbia się wygłupiać i robić psikusy innym zwłaszcza nauczycielom razem ze swoim najlepszym kumplem Jamesem. Uwielbia imprezować i spotykać się ze znajomymi.
James Newton- wysoki brunet o piwnych oczach. Tak samo jak jego przyjaciel lubi wygłupy i melanże. Mają zamiar razem z Ali prowadzić sklep muzyczny. Jest zabawny i bardzo przystojny.
No to tyle, jeśli chodzi o bohaterów. Jutro prolog i wszystko sie wyjaśni :)
Adios!
~~Zmierzchu :* <5
KW miśki :*
Bohaterowie:
Lili Laurentis- śliczna blondynka o dużych, niebieskich oczach. Średniego wzrostu. Uwielbia śpiewać i grać na gitarze. Uwielbia kolor niebieski. Wolny czas najczęściej spędza z przyjaciółmi.
Marry Templeton- niska brunetka o brązowych oczach. Bardzo dobrze się uczy, a w przyszłości chce zostać nauczycielką. Lubi się wygłupiać ze swoją paczką.
Alison Hastings(Ali)- wysoka dziewczyna o ognisto-rudych włosach. Tak jak Lili uwielbia śpiewać i grać na keyboardzie. Uczy się słabo, jednak w przyszłości ma zamiar otworzyć sklep muzyczny. Tak jak reszta dziewczyn jest już pełnoletnia.
Mike Kahn- wysoki brunet o zielonych oczach. Uwielbia się wygłupiać i robić psikusy innym zwłaszcza nauczycielom razem ze swoim najlepszym kumplem Jamesem. Uwielbia imprezować i spotykać się ze znajomymi.
James Newton- wysoki brunet o piwnych oczach. Tak samo jak jego przyjaciel lubi wygłupy i melanże. Mają zamiar razem z Ali prowadzić sklep muzyczny. Jest zabawny i bardzo przystojny.
No to tyle, jeśli chodzi o bohaterów. Jutro prolog i wszystko sie wyjaśni :)
Adios!
~~Zmierzchu :* <5
KW miśki :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)